Dyrektywa transgraniczna

Co to jest Dyrektywa Transgraniczna?
Co przyniesie wprowadzenie jej w Polsce?

Czy powstanie “Mur Warszawski”?

 

W całej tej sprawie ukryte jest drugie dno, o wiele bardziej istotne dla pacjentów w Polsce. Gdyby polscy pacjenci zyskali prawo do wyboru lekarza za granicą – nie można im przecież było by odmówić takiego samego wyboru w kraju. Przecież jeżeli nie ma granic pomiędzy krajami UE, dlaczego miałby istnieć taki ewidentny mur oddzielający nas od Europy!

Co to jest Dyrektywa Transgraniczna? Co przyniesie wprowadzenie jej w Polsce? ….

Najprościej – jest to dyrektywa o swobodnym przepływie pacjentów w Krajach Unii Europejskiej. Pewnie sobie Państwo myślicie, “kolejny pomysł dla wybranych”, jesteśmy po prostu biedni – kogo będzie stać jechać za granicę się leczyć…  W pierwszym momencie wniosek nasuwa się jeden – większość polskich pacjentów nie skorzysta bo nie będzie ich stać. NIEKONIECZNIE! To czy tak się stanie zależy również od nas!

Na czym ma polegać i jak działać wspomniana dyrektywa?

Plan UE był prosty, wymyślony nie w Polsce, ale za granicą więc zakłada cywilizowane podejście do pacjenta;

– Pacjent wybierze sobie lekarza.

– Rachunek za leczenie pokryje ubezpieczyciel, według czytelnych stawek.

– NFZ nie będzie mógł zawężać pacjentowi wyboru lekarza i placówki medycznej,do tych, które mają podpisaną umowę z NFZ

– no i nie będzie limitów przyjęć

W dyrektywie chodzi po prostu o to, że leczymy się gdy tego potrzebujemy, o leczeniu decyduje lekarz, a ubezpieczyciel płaci. Tak więc decydować będzie Pacjent i wolny rynek… Dyrektywa daje wszystkim obywatelom Unii Europejskiej takie same prawa do leczenia za granicą, w świetle których narodowy ubezpieczyciel (u nas NFZ) zwraca pacjentom koszty leczenia za granicą do poziomu, jaki za daną procedurę medyczną płaci świadczeniodawcom w kraju.

Zabrzmiało pięknie i aż szkoda pomyśleć, że z tych zasad będą korzystali nasi sąsiedzi pacjenci z Niemiec, Czech , Słowacji i Bóg wie jeszcze skąd, a nie my … przynajmniej nie od razu! A my? Przecież Dyrektywa daje równe prawa wszystkim obywatelom Unii Europejskiej. Czy nie jesteśmy Europejczykami? Jesteśmy ale …

Takie pomysły jak w/w w Ministerstwie Zdrowia i NFZ są nie do przyjęcia… Przecież do dzięki kontraktom i limitom udaje się kontrolować wydatki na zdrowie, to dzięki nim mamy władzę i kontrolę nad systemem. Nie możemy do tego dopuścić! Coś trzeba zrobić.  – No i zrobili.

Założenia do Dyrektywy Transgranicznej przedstawione przez Ministerstwo Zdrowia i poddane do “konsultacji społecznych” (sic!) odarły nas Pacjentów ze złudzeń. Ministerstwo w projekcie już zapowiedziało, że:

 

  • nie mamy co liczyć, że będziemy mogli pojechać za granicę na leczenie szpitalne. Najwyżej możemy pojechać na badania, wizyty czy zabiegi, które nie wymagają pobytu w szpitalu przez 1 noc. Na dłuższe pobyty musimy tak jak obecnie występować do prezesa NFZ po zgodę na leczenie za granicą. (Jak będzie z tą zgodą wiedzą najlepiej ci którzy o taką zgodę już prosili..)
  • nie mamy co liczyć, że wyjedziemy za granicę na badania czy zabiegi wymagające zastosowania wysokospecjalistycznej i kosztownej infrastruktury. Przy czym może się okazać, że zwykły aparat do USG zostanie w sposób uznaniowy za taką infrastrukturę uznany.
  •  nie pojedziemy leczyć się za granicę lekami objętymi w Polsce programami lekowymi (czyli te drogie, dla niewielkiej liczby chorych). Te leki nawet podawane w trybie ambulatoryjnym są traktowane jako część świadczenia gwarantowanego, polegającego na udziale w programie lekowym i będą dla nas dostępne jedynie w Polsce.
  • będziemy musieli lecząc się za granicą posiadać wszystkie wymagane przez naszego rodzimego płatnika monopolistę zaświadczenia, skierowania, recepty czy zlecenia, jeśli nawet nie są one potrzebne w systemie ochrony zdrowia kraju, w którym będziemy się leczyć za granicą.
  • Minister Zdrowia określi szczegółowy wykaz świadczeń, których refundowanie będzie wymagało uzyskania uprzedniej zgody Prezesa NFZ. Możemy się domyślać, że wykaz tych świadczeń na które będzie potrzebna zgoda Prezesa NFZ będzie dokładnie odzwierciedlał zawartość obecnego koszyka świadczeń gwarantowanych, tak żeby żadne świadczenie nie wymknęło się spod kontroli NFZ i żeby nie zaczęli polscy pacjenci leczyć się za granicą.
  •   nie wyjedziemy leczyć się za granicą, jeśli Prezes NFZ uzna, że możemy leczyć się w kraju.

Założenia wcielenia Dyrektywy już dają sygnał, że jako pacjenci nie poszalejemy sobie z tym zagranicznym leczeniem. Monopol NFZ do leczenia nas polskich pacjentów i polskich obywateli rozciąga się nie tylko w Polsce, ale sięga również za granicę. Mamy czekać w kolejkach do naszych polskich szpitali, do naszych polskich lekarzy i korzystać z usług naszego polskiego płatnika.  Nie powinniśmy nawet myśleć o zdradzeniu monopolisty na rzecz jakiś zachodnich szpitali, lekarzy czy płatników. Mamy być jako pacjenci dostępni dla naszej służby zdrowia, nawet w typowych dla niej sezonowych listopadowych i grudniowych zapaściach. Mamy być i czekać kilka miesięcy albo lat na wizytę czy zabieg. Jak trzeba to nawet poświęcić dla niej zdrowie lub życie. Nam pacjentom jednak nie za bardzo się takie “umieranie za ojczyznę” podoba.
Tylko, że Ministerstwo Zdrowia przedstawiając takie założenia i licząc na ich wejście zapomina o jednej podstawowej sprawie – o naszej wolności!

To jest istotne ograniczenie naszych praw obywatelskich w porównaniu do praw jakie będą mieli pacjenci innych krajów UE, które wdrożą dyrektywę bez ograniczania praw własnym obywatelom. Możemy za granicą wypoczywać, możemy się uczyć a dlaczego nie wolno nam się za granicą leczyć?  Być może nie skorzystamy z tego prawa do leczenia za granicą, ale chcemy mieć jako obywatele wybór. Dlaczego mamy mieć mniejsze prawa niż obywatele innych unijnych krajów, przyjeżdżający do Polski na leczenie i cieszący się pełnią przysługujących im praw z tytułu europejskiego obywatelstwa? Nie powinniśmy się na to godzić.

Chcemy mieć takie same prawa do leczenia za granicą i prawo wyboru jak inni pacjenci w Unii. Nie zgadzamy się,  żeby rząd te prawa nam pacjentom i obywatelom ograniczał.  Jesteśmy w końcu obywatelami Unii czy nie?

W całej tej sprawie ukryte jest drugie dno, o wiele bardziej istotne dla Pacjentów w Polsce. Gdyby polscy pacjenci zyskali prawo do wyboru lekarza za granicą – nie można im przecież było by odmówić takiego samego wyboru w kraju. Przecież jeżeli nie ma granic pomiędzy krajami UE, dlaczego miałby istnieć taki ewidentny mur oddzielający nas od Europy! Była by to dyskryminacja Pacjentów, ale też szpitali zarówno tych publicznych jak i prywatnych, lekarzy i naszej wolności.

Była by to ewidentna dyskryminacja wymagająca obalenia przed wymiarem sprawiedliwości, jeżeli nawet nie w Polsce to przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Mogę być pierwszym który powie takiemu traktowaniu NIE! I nie będzie to protest przed Ministerstwem Zdrowia z transparentami i smutnymi minami. Już nic nie pomogą miłe słowa Ministra Zdrowia o deklarowanej współpracy… To będzie klęska tego resortu i tego systemu. I albo się do niej przygotują, albo dalej będą udawać żę nic się nie stało.  I nie są to wizje upartego ojca małego pacjenta, TAK SIĘ STANIE, bo myślących i pragnących normalności ludzi – obywateli jest w Polsce wiele, wiele więcej!

 Porozumienie 1 Czerwca