Czas na drugą część reportażu z rozgrywki Pacjentem. Będzie nudno – bo merytorycznie, będą fakty i dane, więc jeżeli liczysz drogi czytelniku na lanie wody, tu jej nie będzie!
W piśmie do Prezes NFZ i w imieniu Porozumienia 1 Czerwca ośmieliłem się wskazać rozwiązania, które ułatwiły by egzystowanie pacjentów w smutnej rzeczywistości ochrony zdrowia.
Jednym z pomysłów w naszym liście, był apel do Pani Prezes, aby zakończyła spór ze środowiskiem lekarskim o recepty.
Wskazaliśmy rozwiązania, które jeden człowiek – czyli Pani Prezes NFZ mogłaby – gdyby chciała wprowadzić. Problem w tym, że nie chce… Dlaczego? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o …
Pani Prezes w odpowiedzi na nasz apel odbiła piłeczkę w stronę lekarzy i na nich przerzuca pełną odpowiedzialność za recepty 100%. Czy to rzeczywiście tylko ich wina?
Ustawa Refundacyjna nie określa warunków umowy pomiędzy NFZ a lekarzami. Pamiętacie Państwo początek 2012 r, po znowelizowaniu ustawy (gdzie zostały wykreślone zapisy o karach) pojawiły się one w zarządzeniach Prezesa NFZ . Wielka wojna z byłym Prezesem Paszkiewiczem, a następnie Wielki Sukces nowej Pani Prezes – miał zakończyć spór z lekarzami. Zakończył? Nie. Pani Prezes wprowadziła poprawki do umów tak skutecznie, że w praktyce w dalszym ciągu połowa lekarzy nie podpisała umów z NFZ… Co ciekawe według raportu OECD HEALT brakuje w Polsce lekarzy – jest ich 2,2 na 1000 obywateli, po poprawkach zarządzeń Pani Prezes i Wielkim Sukcesie, ciągle tylko 1 lekarz na 1000 obywateli ma umowę z NFZ i prawo przepisać recepty na leki z refundacją! Co ciekawe sama Pani Prezes w ostatnich wypowiedziach prasowych potwierdza, że lekarzy jest za mało, a mimo to – ma to gdzieś jakie wiążą się z tym konsekwencje dla pacjentów. Przypominam, że po niejasnej odpowiedzi w sprawie zaświadczeń lekarz prywatny nic nam nie pomoże. Właściwie co może lekarz prywatny? – Leków nie przepisze bo nie będą refundowane, badań nie zleci bo nierefundowane. Jesteśmy skazani na czekanie w kolejkach do lekarzy publicznych, lub prywatnie ale wszystko za własną kasę! Może o to chodzi?
Trzeba karać przecież lekarzy za błędy! Zgoda. Tylko zwróćmy uwagę, że przeciętny lek refundowany kosztuje mniej niż 20 zł, a kara za błędną receptę 200 zł. Wcale się nie dziwię, że lekarze uważają, że to niesprawiedliwe … Co ciekawe, kary za nadużycia w związku z wypisywaniem recept np. w 2010 roku wyniosły 7,7 mln przy 8 mld wydanych na leki (dane NFZ), czyli 1 złotówka na 1000 zł z tytułu potencjalnych lekarskich nadużyć jeśli chodzi o recepty.
Trzeba być ślepym, aby nie dostrzec, że efekt oszczędności w budżecie NFZ osiągnięto więc metodą zastraszania… Czy zlikwidować więc kary? Nie. Kontrola wypisywanych recept jest już od wielu lat poprzez systemy informatyczne i kontrole NFZ, nawet nie wymaga pewnie wielkich kosztów aby ją udoskonalić wystarczy chcieć – ale się nie chce. Jako pacjenci będziemy przy każdej okazji podkreślali, że takie rozwiązanie było by lepsze, lepsze przede wszystkim dla pacjenta o którego dobro podobno toczy się gra…
A co z gigantycznymi zaoszczędzonymi (bo wydanymi przez nas na refundację leków) pieniędzy zrobi NFZ?
Na wstępie Pani Prezes odpowiada, że nie ma wiarygodnych danych co do sumy jaka to będzie!
Ze szczerością Pani Prezes informuje, że Fundusz wystąpił o przesunięcie tych zaoszczędzonych na pacjentach kwot, na świadczenia i przekonuje że obejmują one przecież leki szpitalne – tak, tylko że leki szpitalne to raptem 3-5% kosztów działalności szpitali… My Pacjenci jesteśmy w stanie zrozumieć, że składamy się z naszej kieszeni na nowe leki dla innych potrzebujących pacjentów. Pisałem o tym w notatce “jesteśmy żebrakami” Trudno natomiast oczekiwać, że pacjenci ze swojej kieszeni, będą utrzymywać cały nieudolny i od lat niereformowany system świadczeń zdrowotnych, na co zwracaliśmy uwagę Pani Prezes we wspomnianym na wstepie liście z dnia 28.01.2013.
Zdecydowana więc większość zaosządzonych na nas którzy sami sobie zrefundowaliśmy leki pacjentach – pójdzie na zapłacenie nadwykonań. Hura! Szpitale ocaleją! Wiemy że to bzdura … Niestety pacjenci nie dość, że płacą obowiązkową składkę która przypomnijmy nie wiele się zdaje, to jeszcze poprzez ukryty podatek w lekach, będą ratować deficyt w budżecie NFZ. Przypominam do znudzenia, że o przepisaniu leków z refundacją decyduje nie to czy odprowadzam obowiązkową składkę zdrowotną, ale między wieloma obostrzeniami głównie to czy lekarz ma umowę z NFZ, o tym czy badania mam bezpłatnie – decyduje nie to czy odprowadzam składkę, ale czy lekarz jest “państwowy”… Co mi z obowiązkowej składki zdrowotnej, jeżeli ten kto ją pobiera nie jest w stanie zapewnić mi dostępu do leczenia gdy tego potrzebuję, a jedynie w momencie zagrożenia życia… bo dopiero wtedy zapłaci szpitalowi (link).
Na końcu listu Pani Prezes stara się nas pacjentów przekonać że dopłaty do leków refundowanych maleją… A to ciekawe; bo np. w 2011 wynosiły 33-34%, obecnie około 45% jeśli dodamy skalę wydatków pacjentów na leki refundowane –pełnopłatne i na leki które wypadły z różnych przyczyn z systemu refundacji, a także możliwości odliczeń które dała budżetowi ustawa refundacyjna…
Pani prezes pragnie przekonać nas pacjentów do czegoś o czym pewnie nie ma pojęcia, bo z za biurka Prezesa NFZ świat na pewno wygląda inaczej, niż z perspektywy nas pacjentów – ekspertów w dziedzinie upodlenia i cierpienia nie tylko dotyczącego własnego zdrowia, ale przede wszystkim związanego z funkcjonowaniem i poruszaniem się w tym niewydolnym systemie…
PS… 20 lutego pojawiła się w prasie informacja jakoby Minister Zdrowia weźmie pod uwagę propozycję lekarzy ws, recept… Bardzo interesujące!
Widać nawet dla Ministerstwa Zdrowia 2,5 miliarda zaoszczędzone na pacjentach to przegięcie. Jako Porozumienie 1 Czerwca mówiliśmy o tym w Ministerstwie Zdrowia 14 stycznia 2013 przedstawiając dane….
Ciekawe więc czy Pan Minister Zdrowia okaże się dobrym wujkiem i zechce pomóc lekarzom, a przez to nam pacjentom? Niestety z odpowiedzi Pani Prezes na nasz list wynika jednoznacznie, że Ona pozostanie jednak złą ciotką! 🙂